- Tak - przyznała Hatsze ze zmęczonym westchnieniem. - Dziękuję, że pytasz, to bardzo miłe. - Milczała przez chwilę. Westchnęła znów. - Zrobił się chłodny i odległy. Nie chce ze mną rozmawiać. Staram się go jakoś wybić z tego marazmu, ale zaczyna mi już brakować sił. Wydaje mi się nie w porządku, że to ja jestem w tej sytuacji tą stroną, która się stara pozbierać wszystko do kupy i poskładać z kawałków. To on zrobił niewybaczalne rzeczy. Przeprosił wprawdzie, jeszcze w więzieniu, ale mam wrażenie, że nieszczerze. Że zrobił to tylko po to, żebym się od niego odczepiła. Zresztą, tak naprawdę, to nie mnie powinien przepraszać. Mnie co najwyżej za próbę porwania mi syna. - Skrzywiła się. - Nie ufam mu po tym wszystkim. Jestem ci wdzięczna, że uratowałeś go przed lochem, ale jednocześnie lękam się, jaką nową głupotę pójdzie teraz popełnić przy pierwszej okazji.
Urwała.
- Przepraszam za wylewanie żali, jeśli pytałeś z kurtuazji - dodała z ponurym rozbawieniem.
20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Isaku uśmiechnął się łagodnie.
- Nie pytałem z kurtuazji, Namiestniku - zapewnił. - Od lat nie mieliśmy szczególnie dużo prywatnych kontaktów, ale wciąż mam sentyment do naszej relacji po tym jak dobrze nam się przebywało na Ziemi Królowej. Być może jest to jeden z powodów, dla których twój mąż nienawidzi mnie z taką pasją - dodał z rozbawieniem. Zaraz opanował się jednak trochę i spojrzał na nią ze współczuciem. - Może po prostu jest zawstydzony tym, co zrobił, dlatego tak się zachowuje - podsunął.
- Nie pytałem z kurtuazji, Namiestniku - zapewnił. - Od lat nie mieliśmy szczególnie dużo prywatnych kontaktów, ale wciąż mam sentyment do naszej relacji po tym jak dobrze nam się przebywało na Ziemi Królowej. Być może jest to jeden z powodów, dla których twój mąż nienawidzi mnie z taką pasją - dodał z rozbawieniem. Zaraz opanował się jednak trochę i spojrzał na nią ze współczuciem. - Może po prostu jest zawstydzony tym, co zrobił, dlatego tak się zachowuje - podsunął.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Hatsze milczała chwilę, wyraźnie mieląc w głowie tę sugestię.
- Może - mruknęła wreszcie. - Postawa jego ojca raczej w tym wszystkim nie pomaga. Kompletnie go odepchnął.
Znów umilkła na chwilę, potem uśmiechnęła się blado, ale miękko.
- Swoją drogą, Hatsze wystarczy - zapewniła go. - Ja też mam sentyment.
- Może - mruknęła wreszcie. - Postawa jego ojca raczej w tym wszystkim nie pomaga. Kompletnie go odepchnął.
Znów umilkła na chwilę, potem uśmiechnęła się blado, ale miękko.
- Swoją drogą, Hatsze wystarczy - zapewniła go. - Ja też mam sentyment.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Nie jestem tym szczególnie zaskoczony, Karai strofuje go przy każdej okazji jak psa odkąd pamiętam - przyznał Isaku z lekkim rozbawieniem i uśmiechnął się do niej ciepło. - W porządku. Hatsze.
- Wasza wysokość?
Isaku odwrócił się, żeby zobaczyć Rei i kapitana Hachiro, którzy nadeszli korytarzem tak cicho jak tylko para hakkaich potrafi.
- Rei-san - przywitał się Isaku. - Miło cię widzieć. Kapitanie.
- Panie - odpowiedział Hachiro z kamienną twarzą.
Rei podeszła do nich i uśmiechnęła się miękko, unosząc przewiązane opaską oczy mniej więcej w kierunku Isaku.
- Myślałam, że może Saori-sama i Fuju-chan przyjadą z tobą - przyznała. - Ale domyślam się, że wrócili już do pracy.
- Tak, Rei-chan - potaknął Isaku i ujął jej drobne dłonie w swoje. Kunoichi aż się lekko zarumieniła na takie wyróżnienie. Twarz Hachiro nie drgnęła, ale zaczął emanować niemal widzialne spektrum zazdrości. - Nie wiem zupełnie, jak sobie poradzą bez ciebie.
Ucałował i wypuścił jej dłonie.
Rei, czerwona już jak pomidor, zachichotała.
- Widzę, że czujesz się już dużo lepiej, wasza wysokość - powiedziała. - Pozdrów moich bliskich - dodała i czmychnęła do swojego małżonka, który otoczył ją natychmiast ramieniem, łypiąc na Isaku jakby w głowie już dokonywał na nim wiwisekcji.
Isaku obserwował z uśmiechem jak odchodzą, a ledwie zniknęli za rogiem, spojrzał na swoje dłonie i zaczął pocierać je jedna o drugą, jakby były bardzo brudne.
- Odwiedź ze mną Vera - poprosił Hatsze.
- Wasza wysokość?
Isaku odwrócił się, żeby zobaczyć Rei i kapitana Hachiro, którzy nadeszli korytarzem tak cicho jak tylko para hakkaich potrafi.
- Rei-san - przywitał się Isaku. - Miło cię widzieć. Kapitanie.
- Panie - odpowiedział Hachiro z kamienną twarzą.
Rei podeszła do nich i uśmiechnęła się miękko, unosząc przewiązane opaską oczy mniej więcej w kierunku Isaku.
- Myślałam, że może Saori-sama i Fuju-chan przyjadą z tobą - przyznała. - Ale domyślam się, że wrócili już do pracy.
- Tak, Rei-chan - potaknął Isaku i ujął jej drobne dłonie w swoje. Kunoichi aż się lekko zarumieniła na takie wyróżnienie. Twarz Hachiro nie drgnęła, ale zaczął emanować niemal widzialne spektrum zazdrości. - Nie wiem zupełnie, jak sobie poradzą bez ciebie.
Ucałował i wypuścił jej dłonie.
Rei, czerwona już jak pomidor, zachichotała.
- Widzę, że czujesz się już dużo lepiej, wasza wysokość - powiedziała. - Pozdrów moich bliskich - dodała i czmychnęła do swojego małżonka, który otoczył ją natychmiast ramieniem, łypiąc na Isaku jakby w głowie już dokonywał na nim wiwisekcji.
Isaku obserwował z uśmiechem jak odchodzą, a ledwie zniknęli za rogiem, spojrzał na swoje dłonie i zaczął pocierać je jedna o drugą, jakby były bardzo brudne.
- Odwiedź ze mną Vera - poprosił Hatsze.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- W porządku - zgodziła się, zerkając na niego spod oka z nieskrywanym rozbawieniem. - Lubisz drażnić mężów, co? - zagadnęła zaczepnie. - Chusteczkę?
Wyciągnęła poskładaną elegancko chusteczkę z haftowanym brzegiem z kieszeni i wyciągnęła do niego w geście propozycji.
Wyciągnęła poskładaną elegancko chusteczkę z haftowanym brzegiem z kieszeni i wyciągnęła do niego w geście propozycji.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Isaku uśmiechnął się tylko i z wdzięcznością przyjął chusteczkę, żeby wytrzeć ręce.
Wkrótce byli już, Hatsze w swoim powozie, Isaku na swoim koniu. Na wąskich ulicach ZKP musieli jechać gęsiego, nie mieli więc okazji pogawędzić, dopóki nie dotarli do domu Vera.
- Ummm... Ver? - zawołała N'gaya z kuchni, gdzie właśnie robiła cały garnek owsianki dla siebie, Vera i wszystkich swoich nieszczęsnych znajomych, którzy tu byli... jak zwykle. - Twój brat. I chyba ktoś jeszcze.
I masa Nieśmiertelnych. Ale tego chyba nie musiała mówić. Obstawa Isaku zdawała się wzrastać wraz z czasem zasiadania na tronie. Miała podejrzenie, że brat Vera LUBI być królem. Lub po prostu był przesadnie ostrożny.
Wkrótce byli już, Hatsze w swoim powozie, Isaku na swoim koniu. Na wąskich ulicach ZKP musieli jechać gęsiego, nie mieli więc okazji pogawędzić, dopóki nie dotarli do domu Vera.
- Ummm... Ver? - zawołała N'gaya z kuchni, gdzie właśnie robiła cały garnek owsianki dla siebie, Vera i wszystkich swoich nieszczęsnych znajomych, którzy tu byli... jak zwykle. - Twój brat. I chyba ktoś jeszcze.
I masa Nieśmiertelnych. Ale tego chyba nie musiała mówić. Obstawa Isaku zdawała się wzrastać wraz z czasem zasiadania na tronie. Miała podejrzenie, że brat Vera LUBI być królem. Lub po prostu był przesadnie ostrożny.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Och? - odkrzyknął Ver ze swojej męskiej jamy. Miał trochę raportów do poczytania i wolał robić to tam. Tak jakoś. - Już idę!
Wyszedł przed dom akurat kiedy Isaku wracał ze stajni, już bez swojego wierzchowca, do Hatsze, czekającej na niego na ścieżynce.
- Cześć, re - przywitał się ciepło. - Dzień dobry, Namiestniku. Już po rozmowach? - domyślił się.
Wyszedł przed dom akurat kiedy Isaku wracał ze stajni, już bez swojego wierzchowca, do Hatsze, czekającej na niego na ścieżynce.
- Cześć, re - przywitał się ciepło. - Dzień dobry, Namiestniku. Już po rozmowach? - domyślił się.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Isaku potaknął.
- Chyba wszyscy uznali, że nie ma co tracić na nie nadmiaru czasu - przyznał. - Re, musimy zamienić kilka słów, ja, ty i Namiestnik. Prywatnie - dodał, znacząco spoglądając na kuchenne okno, skąd patrzyło na nich... wiele par oczu.
- Chyba wszyscy uznali, że nie ma co tracić na nie nadmiaru czasu - przyznał. - Re, musimy zamienić kilka słów, ja, ty i Namiestnik. Prywatnie - dodał, znacząco spoglądając na kuchenne okno, skąd patrzyło na nich... wiele par oczu.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Ver nie musiał się oglądać - doskonale wiedział, o co chodzi. Pokiwał głową.
- Wejdźcie - zaprosił. - Zaszyjemy się na piętrze.
W kuchni nie było stamtąd słychać, a Nieśmiertelni dopilnują już, żeby nikt ich nie podsłuchiwał.
- Wejdźcie - zaprosił. - Zaszyjemy się na piętrze.
W kuchni nie było stamtąd słychać, a Nieśmiertelni dopilnują już, żeby nikt ich nie podsłuchiwał.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Zabezpieczcie tamten pokój - poprosił Isaku kusznika po swojej lewej, który skinął z powagą głową i zapadł się między cienie w bardzo upiorzy sposób.
Gdy wchodzili, banda N'gai obserwowała ich z kuchni. Wszyscy udawali, że tylko sobie tam rozmawiają. Niezbyt udanie. To było zastanawiające jak szybko potrafią się pozbierać i ubrać, jeśli bardzo chcą.
Na piętrze, Isaku odchrząknął lekko.
- Jutro idę spotkać się z Maulą i spróbować załagodzić całą tą sytuację. Ale bez względu na to, jak pójdą nam rozmowy... - Wyciągnął z rękawa kaftana poskładany i zwinięty niemal w nieskończoność kawałek papieru. Rozwiązał trzymający go sznurek i zaczął ostrożnie go rozprostowywać. Niemały arkusz był pościskany tak bardzo, że chyba jeszcze trochę i by się rozpadł. - Powiedzmy że dawny przyjaciel, mniejsza tutaj o tożsamość - mruknął, zerkając krótko na Hatsze - wyświadczył mi dzisiaj już ostatnią w swoim życiu przysługę. Chcę podkreślić, że na nic więcej nie możemy liczyć, to poza tematem. Teraz musimy pomyśleć, co zrobić z tym, co mamy.
Ułożył na stole rozłożoną kartkę i nawet jeśli niektóre rzeczy do dokładnego odczytania wymagałyby lupy, nawet jeśli żadne z nich nie było inżynierem, wszyscy mogli bez trudu zrozumieć na co patrzą - schematy kilku rodzai broni ognistej i przepis produkcji prochu, ściśnięte na jednym arkuszu najbardziej jak się dało.
Gdy wchodzili, banda N'gai obserwowała ich z kuchni. Wszyscy udawali, że tylko sobie tam rozmawiają. Niezbyt udanie. To było zastanawiające jak szybko potrafią się pozbierać i ubrać, jeśli bardzo chcą.
Na piętrze, Isaku odchrząknął lekko.
- Jutro idę spotkać się z Maulą i spróbować załagodzić całą tą sytuację. Ale bez względu na to, jak pójdą nam rozmowy... - Wyciągnął z rękawa kaftana poskładany i zwinięty niemal w nieskończoność kawałek papieru. Rozwiązał trzymający go sznurek i zaczął ostrożnie go rozprostowywać. Niemały arkusz był pościskany tak bardzo, że chyba jeszcze trochę i by się rozpadł. - Powiedzmy że dawny przyjaciel, mniejsza tutaj o tożsamość - mruknął, zerkając krótko na Hatsze - wyświadczył mi dzisiaj już ostatnią w swoim życiu przysługę. Chcę podkreślić, że na nic więcej nie możemy liczyć, to poza tematem. Teraz musimy pomyśleć, co zrobić z tym, co mamy.
Ułożył na stole rozłożoną kartkę i nawet jeśli niektóre rzeczy do dokładnego odczytania wymagałyby lupy, nawet jeśli żadne z nich nie było inżynierem, wszyscy mogli bez trudu zrozumieć na co patrzą - schematy kilku rodzai broni ognistej i przepis produkcji prochu, ściśnięte na jednym arkuszu najbardziej jak się dało.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości