Kiwnęła głową.
- Dzięki. Dobrze zrobiłeś - uznała. Obrzuciła spojrzeniem pakujących obóz ludzi. - Powinniśmy dotrzeć po zmierzchu. Idziemy pod wiatr, to może nie uciekną. Jak do nich podejść, pomyślimy jak będziemy już blisko - zdecydowała.
Poszła pomóc dopakować resztkę obozu, potem wzbiła się w powietrze z Czerwonym i dwoma wolnymi smokami, dalej krążyć nad posuwającą się szybko kolumną.
Zatrzymała ich dopiero w pewnej odległości od oazy, do której dotarli zgodnie z przewidywaniami.
- Są - mruknęła. - Jon, wsiądziesz na Draumura. Będziesz się trzymał za mną i Jamalem i natychmiast odlecisz, jeśli zrobi się gorąco. Pozostali zostają tutaj. Jasne?
18. Magia nie istnieje!
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Jon przystał. Jego kompania była mniej entuzjastyczna, ale po kilku minutach twardych petraktacji pozostała na miejscu, gdy Jon wpakował się na smoka.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Adhara wskoczyła na Nimathe, rezygnując z wpinania się w uprząż, i razem z Jamalem pojechali przodem. Na ziemi. Powoli i ostrożnie, z Jonem w bezpiecznej odległości za nimi.
Kiedy byli już na samej granicy opuszczonej osady, obejrzała się na drugiego wampira, westchnęła w duchu i wzięła głęboki wdech.
- Wiemy, że jesteście! Chcemy porozmawiać! - zawołała. Bo nie miała złudzeń, towarzyszący Brunhildzie wampir musiał być już świadomy ich obecności nawet jeśli nie był Wielkim.
Kiedy byli już na samej granicy opuszczonej osady, obejrzała się na drugiego wampira, westchnęła w duchu i wzięła głęboki wdech.
- Wiemy, że jesteście! Chcemy porozmawiać! - zawołała. Bo nie miała złudzeń, towarzyszący Brunhildzie wampir musiał być już świadomy ich obecności nawet jeśli nie był Wielkim.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Przez chwilę nic się nie działo, dosłownie panował zupełny bezruch. Wreszcie z jednej z chat wyłoniła się dziewczyna.
Właściwie - była to jeszcze dziewczynka. Ale stawiała kroki jak wielka dama, trzymała plecy prosto i w ogóle z całej jej postawy biła chłodna, bardzo dorosła duma. Ubrana była w wygodny, bogaty strój, jaki w Imperium kobiety nosiły do ćwiczeń lub na konne przejażdżki. Włosy miała bujne, długie, związane niedbale na karku w węzeł i płomienie rude.
Jon przebiegł między dwójką wampirów na smokach, zostawiając wszelkie plany i ostrożność w tyle i pobiegł ją przytulić.
Zawahał się dziwnie na krok przed dziewczyną, ale wtedy ona rozłożyła ramiona, krzyknęła jego imię i wreszcie padli sobie w objęcia.
Właściwie - była to jeszcze dziewczynka. Ale stawiała kroki jak wielka dama, trzymała plecy prosto i w ogóle z całej jej postawy biła chłodna, bardzo dorosła duma. Ubrana była w wygodny, bogaty strój, jaki w Imperium kobiety nosiły do ćwiczeń lub na konne przejażdżki. Włosy miała bujne, długie, związane niedbale na karku w węzeł i płomienie rude.
Jon przebiegł między dwójką wampirów na smokach, zostawiając wszelkie plany i ostrożność w tyle i pobiegł ją przytulić.
Zawahał się dziwnie na krok przed dziewczyną, ale wtedy ona rozłożyła ramiona, krzyknęła jego imię i wreszcie padli sobie w objęcia.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Adhara uśmiechnęła się z rozczuleniem, a napięcie z niej uszło. Zeskoczyła z grzbietu smoka, poklepała Nimathe po szyi i niespiesznie podeszła bliżej. Zatrzymała się w podyktowanej szacunkiem odległości i ukłoniła uprzejmie, gdy Brunhilda na nią spojrzała.
- Przyszliśmy zabrać cię do ojca, księżniczko - wyjaśniła łagodnie.
- Przyszliśmy zabrać cię do ojca, księżniczko - wyjaśniła łagodnie.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Ojca nie ma - zaprotestowała.
- Jest! On wrócił, Brunhildo, widziałem go, rozmawiałem z nim. Wrócił tak jak Oświecony zawsze mówił.
- Nie wiem, co mówił Oświecony, Jon - rzekła i odsunęła go delikatnie. - Pójdę po bagaże.
- Pójdę z tobą - zapewnił Jon.
Znikli razem w zrujnowanej chatce. Jamal mruknął.
- Ostrożny chłopak, nie ma co - stwierdził szeptem.
Na chwilę przed tym jak Jon i Brunhilda wyszli, od ciemnego zarysu chaty oderwał się fragment mroku,by zrównać krok z dziewczynką, kiedy wyszła. Jon spojrzał w bok i odskoczył na dobre pół metra z wrażenia.
Kellam, wysoki, chudy i blady jak zwykle, zignorował zarówno jego jak i resztę obecnych. Jego zapach wręcz drażnił nozdrza - chociaż w zasadzie to nie był jego zapach, tylko obfity aromat perfum.
- Jest! On wrócił, Brunhildo, widziałem go, rozmawiałem z nim. Wrócił tak jak Oświecony zawsze mówił.
- Nie wiem, co mówił Oświecony, Jon - rzekła i odsunęła go delikatnie. - Pójdę po bagaże.
- Pójdę z tobą - zapewnił Jon.
Znikli razem w zrujnowanej chatce. Jamal mruknął.
- Ostrożny chłopak, nie ma co - stwierdził szeptem.
Na chwilę przed tym jak Jon i Brunhilda wyszli, od ciemnego zarysu chaty oderwał się fragment mroku,by zrównać krok z dziewczynką, kiedy wyszła. Jon spojrzał w bok i odskoczył na dobre pół metra z wrażenia.
Kellam, wysoki, chudy i blady jak zwykle, zignorował zarówno jego jak i resztę obecnych. Jego zapach wręcz drażnił nozdrza - chociaż w zasadzie to nie był jego zapach, tylko obfity aromat perfum.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Adhara przytaknęła towarzyszowi mruknięciem. Na widok Kellama usunęła się z drogi.
- Na pewno czeka na ciebie statek? - zwróciła się do Jamala, kiedy towarzystwo już ich minęło i mogli ruszyć w ślad za nimi. Mruknęła, kiedy wampir przytaknął. - Powinieneś wziąć smoki i zabrać tam całą trójkę, jak najszybciej. Ja doprowadzę pozostałych.
- Na pewno czeka na ciebie statek? - zwróciła się do Jamala, kiedy towarzystwo już ich minęło i mogli ruszyć w ślad za nimi. Mruknęła, kiedy wampir przytaknął. - Powinieneś wziąć smoki i zabrać tam całą trójkę, jak najszybciej. Ja doprowadzę pozostałych.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
- W porządku - zgodził się Jamal. - Uważaj na siebie - poprosił, skłonił się jej lekko i skinął na Jona oraz towarzystwo.
Jon dosiadł smoka. Trochę przestraszyło go, z jakim trudem, ale nic nie dał po sobie poznać. Jamal spojrzał sceptycznie w kierunku Adhary. On też wyczuwał w chłopaku zgniliznę.
Chciał pomóc Brunhildzie z wejściem na smoka, ale Kellam zasyczał na niego, obnażając zęby. Jamal natychmiast, gwałtownie się cofnął, czyste zaskoczenie, pozwalając Kellamowi zająć się dziewczyną.
- Statki cumują w nienazwanej zatoce... zanotuj - poprosił Adharę i wyrecytował jej współrzędne. - Często pod osłoną nocy wychodzą w pełne morze na kilka dni, bo są charakterystyczne, nie chcą żeby ktoś je zauważył. Ale zawsze tam ktoś czeka przynajmniej w szalupie pod takim skalnym nawisem. Bezpiecznej podróży - rzucił i smoki wzbiły się w powietrze.
Lot był długi, bardzo męczący dla gadów, ale jeszcze przed mocnym przedpołudniowym słońcem zdołali odnaleźć fregaty i zniżyć się ku nim.
Jon dosiadł smoka. Trochę przestraszyło go, z jakim trudem, ale nic nie dał po sobie poznać. Jamal spojrzał sceptycznie w kierunku Adhary. On też wyczuwał w chłopaku zgniliznę.
Chciał pomóc Brunhildzie z wejściem na smoka, ale Kellam zasyczał na niego, obnażając zęby. Jamal natychmiast, gwałtownie się cofnął, czyste zaskoczenie, pozwalając Kellamowi zająć się dziewczyną.
- Statki cumują w nienazwanej zatoce... zanotuj - poprosił Adharę i wyrecytował jej współrzędne. - Często pod osłoną nocy wychodzą w pełne morze na kilka dni, bo są charakterystyczne, nie chcą żeby ktoś je zauważył. Ale zawsze tam ktoś czeka przynajmniej w szalupie pod takim skalnym nawisem. Bezpiecznej podróży - rzucił i smoki wzbiły się w powietrze.
Lot był długi, bardzo męczący dla gadów, ale jeszcze przed mocnym przedpołudniowym słońcem zdołali odnaleźć fregaty i zniżyć się ku nim.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Załoga, złożona głównie z wampirów, zmieszana z zaledwie kilkorgiem ludzi i dwójką krasnoludów, rozstąpiła się by zrobić smokom miejsce. Syrus i jego broda wyszedł im na spotkanie.
- Dobra robota, dziękuję ci - pochwalił Czerwonego. Potem uśmiechnął się do pozostałej trójki. - Cieszę się, że jesteście.
- Dobra robota, dziękuję ci - pochwalił Czerwonego. Potem uśmiechnął się do pozostałej trójki. - Cieszę się, że jesteście.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Syrus? - spytała na jego widok Brunhilda. Z niedowierzaniem. - Trochę czasu ci to zajęło - stwierdziła, gdy się otrząsnęła. - Niemniej dziękuję.
Kellam rozejrzał się i mruknął niechętnie, bo poraziło go słońce.
- Gdzie tu się można schować? - spytał Syrusa.
Kellam rozejrzał się i mruknął niechętnie, bo poraziło go słońce.
- Gdzie tu się można schować? - spytał Syrusa.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość